Jestem na dziś niegotowy
Przykro mi znosić świat
W sposób nieogarniający ledwie tamtych myśli
Odmian szczęścia przez przypadki
Liczbę podwójną
Przez dziurawe zero
I bujną zieleń gdy Twe ręce
Białe i skończone
Przez okno wybite o północy
Dotrze cicho i nagle
Jeden lęk
gasząc świecę zadam sobie podwójny trud
czekać słów i przypomnienia
nad woskowym czołem