Na strychu
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.
Na strychu

Forum dla pisarzy, poetów, malarzy, grafików i wszystkich innych utalentowanych ludzi
 
IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Prozaicznie - "Dalia"

Go down 
2 posters
AutorWiadomość
Martti
Ćma nocna
Martti


Liczba postów : 158
Join date : 26/09/2011
Age : 37
Skąd : Olsztyn

Prozaicznie - "Dalia"  Empty
PisanieTemat: Prozaicznie - "Dalia"    Prozaicznie - "Dalia"  Icon_minitimeWto 27 Wrz 2011, 17:14

Dalia


Jeszcze jedno spojrzenia za siebie i oto otwiera się nowy rozdział jej życia. Koniec starych problemów, nie zakończonych znajomości, nieuregulowanych długów. Całkiem inny od poprzedniego plan, nowe życie. Piękniejsze życie.
Życie niemal wieczne.

Poznała go na trzecim roku studiów. Nie wyróżniał się ani w tłumie rówieśników, ani w zestawie jej wcześniejszych zdobyczy wśród których miał wkrótce znaleźć się na poczytnej, wysokiej pozycji. Miał krótkie czarne włosy, brązowe oczy i był całkiem przystojny. Znała go z widzenia już od pierwszego roku studiów, ale poza kilkoma krótkimi rozmowami w gronie wspólnych znajomych nie mieli ze sobą nic wspólnego. Aż tu pewnego dnia…
- Przepraszam, ale to chyba już twój przystanek.
- Słucham… – otworzyła oczy i kątem oka dostrzegła znajome budynki. Wstała i dynamicznym ruchem rzuciła się do drzwi autobusu ledwo słysząc jak z jej ust wydostaje się zdławione, wykrzyczane w biegu „dzięki”. Dopiero, gdy poczuła że znajduje się na przystanku a pod jej nogami znajduje się stabilny grunt, odwzorowała w myślach tamtą scenę. Wszystko zdarzyło się tak nagle – myślała – ale jestem pewna, że znam tę twarz.
Reszta drogi od przystanku do mieszkania upłynęła jej na bezskutecznych próbach przypomnienia sobie oblicz znajomych. W końcu zaprzestała, nie zauważając jak szybko znalazła się przed drzwiami swojego bloku.

Gdy była nastolatką matka ciągle powtarzała jej, że mężczyźni to zło konieczne tego świata. Gdy skończyła szkołę średnią przekonała się, że nie należy do tych kobiet, którym pierwszy raz sprawia ból i napawa strachem przed kolejnym, który na pewno, ale to na pewno będzie przyjemny. Gdy poszła na studia, zamieszkała pod jednym dachem z czterema chłopcami. Być może dlatego tak łatwo nawiązywała nowe znajomości, przeżywała kolejne miłosne przygody, a życie zdawało się stawać przed nią otworem. Nie sądziła jednak, że tak szybko okaże się, że może być ono jeszcze bardziej intrygujące niż dotychczas.

Noc mijała szybko. Była jasna, pogodna. Dalia była w mieszkaniu sama. Zasnęła przed północą, a właśnie dochodziła pierwsza. Przed zaśnięciem nie była pewna, czy aby dobrze zamknęła drzwi, czuła się jednak zbyt zmęczona by wstać z łóżka. Księżyc rzucał świetliste promienie na wnętrze pokoju, w którym ciszy nie zakłócił nawet lekki szelest pościeli. Śnij Dalio, zdawał się mówić głos oddalony o tysiące kilometrów, ale zarazem bliski jak powiew wiatru wpadającego przez otwarte okno. Dalia śniła, nie zdając sobie jednak sprawy, że to ostatnia noc, kiedy jej sny są tak spokojne.

Poranek przywitał ją ze spokojem swym chłodem. Gdy już zdążyła się ubrać, usłyszała odgłos dzwoniącej komórki. Na kolorowym wyświetlaczu widniało imię „Michał”. „Na śmierć zapomniałam…” – pomyślała, i natychmiast zapisała w notesie wielkimi literami „MICHAŁ – MOJE KLUCZE”.
Michał – wysoki, szczupły zielonooki brunet. Poznała go w klubie w zeszłym tygodniu. Zabawiała tam często ze znajomymi z uczelni. Osobiście nie przepadała za takimi miejscami, hałaśliwymi, tłocznymi, ale klub był ważny, bo był częścią planu. A plan, mała, to podstawa – powtarzała za ojcem. Z Michałem spotkała się kilkakrotnie, zawsze po zajęciach, w jej mieszkaniu. Spotkania rozpoczynały się krótką rozmową, kończyły już bez słów. Nie przeszkadzało jej to w zupełności, w tych momentach czuła się wystarczająco spełniona.

Tuż przed ósmą wybiegła z mieszkania. Autobus miał opóźnienie. Było już dziesięć po ósmej kiedy weszła do środka i ruszyła pewnym, zadziornym krokiem tam gdzie zawsze – w prawo, ponownie w prawo, aż do stolika przy oknie. Jakież było jej zdziwienie kiedy okazało się że…

Dzisiejszy dzień zapowiadał się dość ciężko. Kilka batalii na uczelni, a potem spotkanie z Michałem. Nie była zaskoczona, gdy przedwczoraj zawitał do jej drzwi z zamiarem zwrotu kluczy do jej mieszkania. Nie dopuszczała do siebie myśli, że najzwyczajniej w świecie wystawił ją. Taka zamiana ról nie przypadła Dalii do gustu. Michał był inteligentnym facetem. Mimo to, pewnych sytuacji nawet inteligentni faceci nie są w stanie do końca przewidzieć. Czasami zwyczajnie tracą rozum, a wtedy ich jedynym zmartwieniem jest stabilność kuchennego stołu. Dalia zarówno z tego, jak i z wielu innych spraw tak odległych od męskiego punktu widzenia, doskonale zdawała sobie sprawę. Uparta, zawistna, zdecydowana – zawsze musiała postawić na swoim. Wciąż jednak nie umiała odpowiedzieć sobie na pytanie jak wiele mogłaby ją kosztować miłość? Miłość to domena głupców. Powtarzając sobie w duchu że nie jest zdolna kochać, żyła w przeświadczeniu że nie zazna najważniejszego z ludzkich uczuć: miłości. Zaś co do Michała….Nie, nie czuła się winna, w zasadzie to była w pełni szczęśliwa. Kolejny raz wszystko poszło zgodnie z planem. Plan, pamiętaj mała, plan to podstawa, mawiał jej ojciec. Mawiał, zanim nie wpakowali w niego kilku kul. Nie, w zasadzie to wpakowali cały magazynek. Jak to jest mieć ojca z przeszłością kryminalną, panno Dalio? – pytała stara Kru., koleżanka matki od zawsze pałająca do jej rodziny bezinteresowną niechęcią. Właściwie Dalia nie wiedziała, czemu rodzicielka przyjaźni się z tą żmiją. Przecież Kru. nie znosiła ludzi, matki Dalii, ojca Dalii, Dalii, wreszcie siebie. Dalia odpowiadała tylko w myślach głosem pełnym satysfakcji – wiedziała, że stara Kru. zaszła w ciążę mając szesnaście lat, a w wieku osiemnastu miała kolejne dziecko z zupełnie innym, przypadkowym mężczyzną. Jak to jest być dziwką, panno Kru. ?

Tego dnia zanotowano rekordowy skok temperatury. Powietrze było duszne, a na niebie nie było ani jednej chmury. Jeden z tych dni, kiedy poziom agresji wzrasta wraz z ilością występującego na całym ciele potu. W zatłoczonym autobusie jechali tak przez 20 minut, siedząc obok siebie i prawie nie zamieniając słowa. Wysiedli na tym samym przystanku.
- Nie byłeś zbyt rozmowny – powiedziała Dalia i uśmiechnęła się. On nadal był dla niej człowiekiem zagadką. On. Nie znała jego imienia. Nie przedstawił się. Mimo wspólnych znajomych wciąż byli dla siebie zupełnie obcy.
- Taki już jestem. Daj mi chwilę – uśmiechnął się i wyjął z kieszeni telefon. Przez chwilę trzymał go nieruchomo, zamyślony.
Odwrócił się w jej stronę i po raz kolejny uśmiechnął się, tym razem patrząc jej prosto w oczy.
- Tam w autobusie, to miejsce w którym zazwyczaj…
- Wiem – przerwała mu. – Zrobiłeś to celowo. Zauważyłam, że od jakiegoś czasu częstotliwość naszych przypadkowych spotkań wzrasta.
Oboje zaczęli się śmiać. Wciąż trzymał w ręku telefon, jakby przez chwilę zapominając w jakim celu go wyjął.
Nie przeszkadzało im, że czas nielitościwie gna przed siebie coraz prędzej i prędzej; że kolokwium na które śpieszyła się Dalia dopiero się rozpoczęło i gdyby nie stała tam, gdyby ruszyła prosto z przystanku, na pewno udało by się jej zaliczyć. Że na spotkanie na które on tak śpieszył (z dziewczyną z którą miał się dziś rozstać, ale ona wcale nie była jego dziewczyną) nie dojdzie do skutku. Tak jak Dalia nie była w stanie przewidzieć, że sprawa nie zaliczonego kolokwium przestanie być istotną sprawą jej życia, tak też on doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że już wkrótce przyjdzie czas na kolejne nieudane spotkanie.
Tymczasem czas upływał w śmiertelnie powolnym tempie….

Dochodziła północ. Mieszkanie Dalii było puste. Na stole niespokojnie przesuwała się komórka, co chwilę rozświetlając ciemne ściany pokoju w którym leżała. Obok leżał notes, w którym wyraźnie zapisano wielkimi literami „MICHAŁ – MOJE KLUCZE”…

Są takie noce, kiedy ciemność ogarnia całą rzeczywistość, wypełniając nawet najdrobniejsze zakamarki, najmniejsze szczeliny. Podobno wtedy rodzą się koszmary. Nikt rozsądny nie błąka się wtedy bezmyślnie wymacując każdego odcinka drogi przed swoim nosem. Wtedy działa bujna dziecięca wyobraźnia, a razem z nią idą czasem w parze opowieści starszego rodzeństwa o wampirach, wilkołakach i wiedźmach pukających do okien i drzwi. To w taką noc dziewczyna przytula się mocno do swego chłopaka, a ich myśli biegną w zupełnie różnych kierunkach. W taką noc pędzące auto zatrzymuje się wśród pustkowia, odmawiając wściekłemu właścicielowi posłuszeństwa. Noc wie najlepiej co skrywa pod swoim płaszczem. Ludzkie tajemnice, grzechy, pragnienia. Strach.
W taką noc budzą się do życia demony.
Te ludzkie. I te prawdziwe.

Dalię porwała miłość. Ta głęboka, zawistna i bezkompromisowa Ta, przed którą tak bardzo się broniła, która była dla niej do tej pory czymś nieznanym, niezrozumiałym i obcym w całej swej istocie. To właśnie ta miłość sprawiła, że Dalia straciła rozsądek, a plan diabli wzięli.

Obudziła się w pustym pokoju w środku nocy. Rozerwane na strzępki wspomnienia układały się w całość. Potężny ból głowy sprawił że opuściła ją większość sił, a bezwładne mięśnie rozpaczliwie odmawiały posłuszeństwa. Czuła się paskudnie, na dodatek w obcym pomieszczeniu było bardzo ciemno. Starając się skupić myśli odruchowo przesunęła prawą ręką po pościeli. Poczuła wilgotną, gęstą ciecz. Przez chwilę obracała ją w dłoniach, wciąż jeszcze nie odzyskując pełnej świadomości. Gdzieś z pomieszczenia obok dobiegł odgłos upadającego ze straszliwym łoskotem przedmiotu. Skupiła uwagę, jednak ciemność była tak gęsta, że nie sposób było cokolwiek dostrzec. Mimo to czuła obecność kogoś, bądź czegoś w pokoju. Jej wzrok powoli zamierał, a na ciele skóra stała się jakby przez chwilę grubsza. Usta dziewczyny zsiniały. Nagle zdała sobie sprawę jak wiele kosztowała ją ta noc.

Niewątpliwie był wyjątkowy. Najprzystojniejszy, najbardziej pociągający, był po prostu naj w każdym znaczeniu tego słowa. Był małomówny, ale to w zupełności nie było czymś, co mogłoby przeszkadzać takiej dziewczynie, jak ona. Ona sama niewiele się odzywała. Przy nim wszystko było takie jasne i proste, problemy przestawały być problemami, a czas płynął szybko niczym nurt rwącej rzeki. Płynął, czy może stał w miejscu? Nie była w stanie tego określić, bo przy nim to wszystko traciło na znaczeniu. Jej pragnienie schwytania go było tak silne, tak gwałtowne, tak niesamowicie zwierzęce, jak gdyby nie była już sobą, nie była człowiekiem, ale wściekłą harpią gotowa rozerwać na strzępy każdego kto byłby w stanie sprzeciwić się jej woli. Nie potrafiła zrozumieć swego zachowania, lecz czy miłość nie usprawiedliwiała jej? Byłoby tak zapewne gdyby nie fakt, że miłość którą dopiero co poznała, postanowiła ją wykiwać.

Dalia spostrzegła że krew była wszędzie. Na pościeli, na łóżku, kilka kropel spływało po ścianie. Zaczynało świtać, pierwsze promienie słońca odsłoniły potworność pustego pokoju, w którym jedynym meblem było stare łóżko. Dalia wciąż na nim siedziała. Krew na jej dłoniach i ubraniu zaschnęła, tworząc nieregularne kształty. Jej wzrok utkwiony był w dziurę. Dziura nie była duża, ale jej poszarpane krawędzie nadawał jej paskudny i obrzydliwy charakter. Oczy Dalii był niesamowicie duże, opuchnięte i zmęczone. Powoli odzyskiwała kontrolę nad swoim ciałem. Uniosła dłoń i zbliżyła w stronę dziury. Była wypełniona czernią. Czarna, obrzydliwa dziura. Powoli zaczęła wsuwać do środka wskazujący palec, który natychmiast zwilgotniał i pokrył się czerwono fioletową barwą. Wzięła go do buzi i delikatnie musnęła językiem. Natychmiast zwymiotowała. Ta cholerna dziura. Dokądkolwiek się uda, ona zawsze będzie jej towarzyszyć. Tylko dokąd może się teraz udać? Nim nadszedł świt, rozum powrócił, a wraz z nim pojawił się w jej głowie zupełnie nowy, tak dalece inny niż dotychczasowe plan, z którego jednoznacznie wynikało, że musi wyrównać z kimś rachunki. (Znów ten cholerny plan!).
Ostrożnie wstała i ruszyła w stronę wyjścia. Słońce już na dobre wzniosło się na niebo. Przy wyjściu znalazła swój bezwładnie leżący na podłodze płaszcz. To wystarczyło by zakryć dziurę. Ruszyła przez otwarte drzwi. Tego co jej zabrano, nie odnalazła w pokoju.

Ulice tego dnia sprawiały wrażenie bardziej tłocznych niż dotychczas, a słoneczne światło niemiłosiernie uderzało. Niewyraźne sylwetki ludzi kołysały się jej przed oczyma, co chwilę jawiąc się i znikając. Chodnik stawał się coraz bardziej stromy, ściana przy której ostrożnie posuwała się do przodu coraz bardziej zakrzywiała się. Gdy w końcu dotarła do drzwi domu, poczuła jak opuszczają ją wszystkie siły. Osłabiona i wyczerpana ostatecznie zasnęła już w swoim łóżku.

Przez kilkanaście kolejnych dni nie wychodziła z mieszkania. Wyłączyła telefon, nie odpowiadała na dzwonek do drzwi. Zdążyła wymienić zamek, gdyż spodziewała się, że w każdej chwili może pojawić się Michał z tymi cholernymi kluczami. Nikt nie mógł zobaczyć jej w tym stanie. Czy byliby w stanie uwierzyć, skoro ona sama wciąż jeszcze nie wierzyła? Nikomu nie mogła zwierzyć się ze swojego sekretu. Wstyd palił jej wszystkie członki. W grze, w której to do niej należało ostatnie słowo, ktoś nagle pozbawił ją języka. Dziura po wyrwanym sercu powoli się goiła. Wciąż nie mogąc uwierzyć w fenomen swojego dalszego istnienia bez tak ważnego organu, podjęła się opracowania skutecznego planu odwetu. Jej zmysły jakby się wyostrzyły, czuła silną więź ze swoim oprawcą. W końcu posiadał coś, co należało wyłącznie do niej. Czuła jak zmienia się z każdą chwilą, jak przekształca się w coś nie do końca będącego ludzką istotą, jednocześnie nie tracąc nic ze swojej fizyczności. Ukryła wszystkie lustra w obawie przed tym, co mogłaby w nich ujrzeć…

Zdecydowała, by tej nocy zakraść się do pokoju, który już na zawsze zmienił sposób postrzegania przez nią rzeczywistości. Minęły prawie dwa tygodnie od wypadków pamiętnej nocy. Granica między odbiorem rzeczywistością a stanem który nie było ani jawą, ani snem zacierała się, a czas przestał odgrywać jakąkolwiek rolę. Dalia nie zdawała sobie do końca sprawy z konsekwencji swojej przemiany, mimo to próbowała utrzymać się jak najdłużej przy resztkach zdrowych zmysłów. Wytężyła wzrok i słuch, by jeszcze raz zmierzyć się z wspomnieniem ostatniej koszmarnej nocy.

To, co zdarzyło się później, było nieokreślonym ciągiem zdarzeń z których tylko kilka pozostało wyraźnie zarysowanych w pamięci Dalii. Potyczka z byłym kochankiem nie trwała długo. Chłopak czuł się nieco oszołomiony na widok zmartwychwstałej Dalii. Prawdopodobnie nikt nie spodziewałby się ujrzeć żywego trupa. Dziewczyna nie była już stanie odzyskać swojej własności, z uwagi na prawdopodobne skonsumowanie jej w dniu utraty. Wciąż jednak mogła znaleźć substytut brakującego organu. Chłopak nie należał do silnych. Dalia niespodziewanie poczuła niespotykaną do tej pory siłę i zwinność, wystarczającą by bez namysłu rzucić się na wciąż jeszcze zaskoczonego rywala. Ta chwila nieuwagi wiele go zakosztowała. Po kilku minutach było już po wszystkim. Zostawiła go w pokoju gdy zaczął powoli krwawić. Wydał z siebie kilka niezrozumiałych odgłosów, po czym po prostu się przewrócił. Pieprzony sercożerca.

Porwała ją miłość. Ta głęboka, zawistna i bezkompromisowa Ta, która potrafi nadać sens życiu, by za chwilę odebrać to, co do niej należy. Tej nocy Dalia nie wróciła do swojego mieszkania. Postanowiła opuścić miasto w którym dorastała, wychowywała się i w którym spędziła całe swoje „ludzkie” życie, by odnaleźć sens swojego nowego istnienia. Wcześniej jednak….

Drzwi do mieszkania na parterze uchyliły się, lekko skrzypiąc. Stał w nich młody mężczyzna, nie kryjąc zaskoczenia swoim wyrazem twarzy.
- Dalia? Do diabła, gdzie ty się podziewałaś dziewczyno? Dzwoniłem w sprawie tych cholernych kluczy ale…
- Ciii….Nic już nie mów… Tęskniłam za Tobą….A ty za mną…? Pozwolisz mi wejść? Mężczyzna skinął głową. Po chwili drzwi znów lekko zaskrzypiały, a wypełniony ciemnością korytarz wypełnił się przez chwilę światłem, odsłaniając swoje stare, brudne ściany, by zaraz potem powrócić w mrok.


(10.01.2010)
Powrót do góry Go down
abigail
Pająk swojak
abigail


Liczba postów : 381
Join date : 25/09/2011
Age : 51
Skąd : Trzeci strych na lewo

Prozaicznie - "Dalia"  Empty
PisanieTemat: Re: Prozaicznie - "Dalia"    Prozaicznie - "Dalia"  Icon_minitimeWto 27 Wrz 2011, 18:16

Bardzo lubię to opowiadanie Smile
Powrót do góry Go down
http://kociki-abigail.blogspot.com/
 
Prozaicznie - "Dalia"
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Na strychu :: Szuflada :: Martti-
Skocz do: